Oblicza Depresji - przekaz medialny a świat...


Autor: csp-team
Tagi: depresja   służba zdrowia   psychiatra   pomoc  
20 marca 2020, 12:41

Niedawno, bo 23 lutego 2020 „głośno” medialnie obchodziliśmy Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją.
Bieżące wydarzenia z pewnością przyczyniły się do zagłuszenia licznych emocji, myśli jakie powstały w nas na skutek oglądanych kampanii, filmów, teledysków, czytanych postów, artykułów itp. Jednakże nie tylko z powodu obecności i błyskawicznie rozprzestrzeniającego się po Europie koronawirusa kwestia depresji odeszła na boczny plan. Zapewne nie pamiętamy już niektórych haseł, filmów, kojarzymy występujące znane osoby, które zaangażowany się w kampanie. Co nam to dało? Czy coś dzięki tym kampaniom się zmieniło?

Nie twierdzimy, że kampanie są czymś złym – wręcz przeciwnie. Bardzo dobrze, że są, jest ich coraz więcej jednak oddziaływując na emocje a nie postawy nie przyniosą długofalowego efektu. Powinny one stanowić uzupełnienie, element - kolejny puzzelek na drodze do uświadamiania społeczeństwa i zmiany postaw wobec danego problemu czy to depresji, uzależnień, ubóstwa itp. Konieczna jest cykliczna i długofalowa realizacja zajęć, warsztatów, szkoleń nawiązujących do rozwijania kompetencji psychospołecznych, empatii, radzenia sobie z emocjami czy także rozwijania współpracy i wspierania się w trudnych sytuacjach, tak by młodzi ludzie jak też osoby dorosłe mogły w praktyce przećwiczyć nabywane czy rozwijane kompetencje społeczne. Tak naprawdę do od umiejętności radzenia sobie z własnymi emocjami, efektywnej komunikacji i współdziałania z innymi osobami zależy jakoś naszych relacji, satysfakcja z podejmowanych działań czy ogólne psychofizyczne samopoczucie.

kampanie Stop Depresji 2020

Jednak teraz nie o tym.

Przyjrzyjmy się jednej z wielu sytuacji, jakie miały miejsce jeszcze zanim koronawirus pojawił się w naszym kraju.

Po trudnych doświadczeniach życiowych nasz jeden znajomy popadł w głęboką depresję. Choroba, po traumatycznych doświadczeniach szybko się pogłębiała. Nie był w stanie pracować, utrzymać rodziny co jeszcze bardziej przytłaczało. Profesjonalna pomoc psychiatry polegała na potwierdzeniu istnienia depresji i zapisaniu, nieskutecznych jak się później okazało, leków przeciwdepresyjnych. Zamiast skierowania na psychoterapię psychiatra zalecił odpłatne wizyty kontrolne co kilka tygodni. Zastosowanie się do zaleceń lekarza nie pomagało. Mężczyzna czuł się coraz gorzej. By uciec przed targającymi nim myślami sięgnął po alkohol. To też nie pomogło. Coraz częściej szukał ukojenia w alkoholu. Bezskutecznie. Po namowach rodziny zgodził się na leczenie szpitale w oddziale psychiatrycznym. Pojawiające się myśli samobójcze, łączenie zażywanych leków z alkoholem pokazują jak niesamowicie źle i bezradnie musiał się czuć skoro zgodził się na taki krok. Naprawdę bardzo trudno jest namówić osoby pogrążone w depresji do udania się do lekarza a tym bardziej pokonania kilkunastu kilometrów by dostać się do szpitala psychiatrycznego. Żona przywiozła mężczyznę pogrążonego w bezsensownym samopoczuciu do jednego z szpitali na oddział psychiatryczny. Po czterogodzinnym oczekiwaniu w kolejce okazało się, że musi mieć skierowanie na leczenie psychiatryczne na oddziale szpitalnym.
Z tego co mi wiadomo i czego uczą na kursach pierwszej pomocy, studiach psychologicznych czy w kampaniach medialnych –  wystąpienie zagrożenia życia bądź zdrowia, jak to miało miejsce w tym przypadku (łączenie leków z alkoholem, wyjawianie myśli samobójczych) jest wskazaniem do podjęcia działań ratunkowych. Należy bezwzględnie zgłosić się w trybie natychmiastowym do lekarza psychiatry w poradni zdrowia psychicznego lub innej ambulatoryjnej jednostce, a jeśli nie ma takiej możliwości, należy bezpośrednio zgłosić się do izby przyjęć szpitala psychiatrycznego. W tym przypadku nie jest koniecznie skierowanie na hospitalizację psychiatryczną. A jednak, tutaj zdaniem lekarki skierowanie było konieczne! Mało tego, wskazała adres konkretnego prywatnego gabinetu psychiatrycznego znajdującego się w pobliżu szpitala. Zrozpaczone i postawione niemalże pod ścianą urzędniczej formalizacji zachowania psychiatry szpitalnego małżeństwo udało się do wskazanego specjalisty. Bez problemu i natychmiast po uiszczeniu 200-złotowej opłaty wydane zostało skierowanie na leczenie szpitalne. Resztki nadziei w polską medycynę gruchnęły o ziemię niczym rozsypujący się worek żwiru. Ta sama pani doktor pomimo otrzymanego do ręki skierowania stwierdziła, że nie ma wystarczającej liczby miejsc, by przyjąć kolejnego pacjenta, a poza tym jest pod wpływem alkoholu. Przecież to właśnie fakt sięgnięcia po alkohol, mimo zażywanych leków, coraz gorsze samopoczucie, stanowiły bezpośrednią przyczynę udania się po POMOC, której nie można otrzymać. Tłumacząc się procedurami, niemalże wyzywając i poniżając pacjenta i jego żonę pani doktor odesłała ich z przysłowiowym kwitkiem. Podnosząc głos, szorstko nakazała opuszczenie pomieszczenia. Jeśli tak traktuje się pacjenta to nic dziwnego, że wiele osób po prostu odmawia korzystania z leczenia.

Ostatnią nadzieją było udanie się do szpitala na SOR. Pacjent pod wpływem alkoholu?! Nie ma opcji! Nie przyjmiemy – proszę przyjechać jak wytrzeźwieje lub zawieźć na izbę wytrzeźwień! Osobę, która nie mogąc poradzić sobie z własnymi emocjami, myślami, szukająca jakiegokolwiek ratunku po raz drugi nie otrzyma pomocy. Takie są procedury! Gdzie tu górnolotne hasła mówiące o tym, że każdy potrzebujący pomocy w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia trzyma ją natychmiast od polskiej służby zdrowia?!

Bez nadziei, bezradni, bez chęci do jakiejkolwiek FACHOWEJ pomocy wrócili do domu. Całe szczęście, że kolejne trudne i pozbawiające złudzeń na otrzymanie wsparcia, pomocy dręczony przez chorobę mężczyzna, na drugi dzień zgodził się na jeszcze jedną –ostatnią próbę szukania POMOCY.

Oddział psychiatryczny w oddalonej o ponad 60 km miejscowości okazał się miejscem, gdzie grzecznie jak pogrążonego w bólu CZŁOWIEKA udzielona została specjalistyczna pomoc. Od razu Mężczyzna został przyjęty na oddział, opatrzony stosowną opieką, po dogłębnym wywiadzie i obserwacji zmienione zostały leki… O chorym systemie służby zdrowia świadczyć może wymowne spojrzenie lekarzy i pielęgniarek, którzy wysłuchali sytuacji i trudnej drogi jaką dzień wcześniej pokonał Mężczyzna, by otrzymać konieczną dla niego pomoc. Leczenie trwa … tak naprawdę dopiero niedawno się zaczęło, bo wcześniejsze tylko pogłębiało chorobę.

Piszemy ten artykuł z jednej strony, by wyrzucić wściekłość i żal związany z tym jak funkcjonuje system w naszym kraju, jak traktuje się tych, którzy potrzebują pomocy oraz jak to pięknie i z ogromnym zaangażowaniem w mediach propaguje się istnienie problemu, porusza do głębi przy jednoczesnym zestawieniu z brutalną, obojętną na ludzkie cierpienie rzeczywistością.

Mam nadzieję, że przeczyta ten tekst ktoś, kto pomimo trudności w otrzymaniu pomocy będzie nadal jej szukał, nie podda się by pomóc sobie czy bliskiej osobie pogrążonej w depresji.

Być może ten tekst przeczyta ktoś, kto znajdzie w sobie siłę i chęć by wzbudzić w innych potrzebę zawalczenia o zmianę niespełniającego swych podstawowych funkcji systemu, obojętności czy mentalności ludzkiej wobec cierpienia drugiego człowieka.

Pewne jest jedno. Depresja – choć pokazana wieloma obrazami – wymaga wsparcia, nie tylko najbliższych ale i przede wszystkim SPECJALISTYCZNEJ pomocy. Jeśli ktoś z Twoich bliskich cierpi – walcz, by uruchomić w nim chęć do walki z chorobą! Walcz z trudnościami, procedurami, systemem, który skutecznie usiłuje umyć ręce od „kolejnego trudnego przypadku”. To człowiek, osoba, która zasługuje na miłość, wsparcie i godne leczenie. Sama nie jest w stanie o siebie zawalczyć – Walcz Ty!

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz